Szukaj na tym blogu

piątek, 5 lutego 2010

HINGLISH



Dzis, jako zem z wyksztalcenia lingwistka, cos o jezyku.


Jak powszechnie wiadomo, w Indiach uzywa sie setek roznych jezykow. Uznanych jako oficjalne przez konstytucje jest 18. Pierwszym jezykiem w Indiach jest Hindi, angielski zas, wbrew powszechnemu mniemaniu, dopiero drugim. Poza tym kazdy stan (bo warto wiedziec, ze Indie, to tak jak Stany Zjednoczone – federacja) moze w ramach wlasnej legislacji wprowadzic swoj wlasny jezyk jako jezyk oficjalny, obowiazujacy na terenie danego stanu. Bo Hindi jest tak na prawde jezykiem Polnocnych Indii. W Hyderabadzie na przyklad napisy na lotnisku bede rowniez w Telugu, w Kalkucie jest Bengoli itp itd. Czasami jezyki te sa zupelnie do siebie niepodobne i maja nawet rozne alfabety (Telugu bardziej przypomina alfabet gruzinski niz sanskryt)

Jak to mowia sami miejscowi – w Indiach jezyk zmienia sie co 100 km.



Ogolnie rzecz biorac wszyscy mieszkancy Indii powinni umiec komunikowac sie przynajmniej w Hindi. Oczywiscie jest to mit, bo poziom wyksztalcenia, zwlaszcza ludzi mieszkajacych na prowincji (choc nawet tak duzych miast jak Delhi tez to dotyczy) jest tak niski, ze graniczy z analfabetyzmem. Nie ma szans zeby wiesniak z polnocy porozumial sie z wiesniakem z poludnia.

Kiedy wybieralam sie w te podroz wszyscy mowili, ze tak tak, znasz super angielski to zawsze sie dogadasz w Indiach. Heh – nic bardziej mylnego. Tu czeka na ciebie cale grono rikszarzy, taksowkarzy, sklepikarzy, straznikow i sprzataczek, ktorzy wystawia na probe twoje lingwistyczne umiejetnosci (a jak wiecie ja ich troche posiadam)

W skrocie – ni ch….a sie nie dogadasz!


Oni beda trajktowac swoje i twoje “Niye Hindi. English, English” i tak ci nic nie pomoze. Ja to podsumowal jeden znajomy – wszyscy taksowkarze i rikszarze swiata produkowani sa na innej planecie a potem przysylani na ziemie, zeby skutecznie zatruc ci zycie.

Tak wiec nie obejdzie sie bez nauki paru podstawowych slow w hindi, zeby “skuteczniej” porozumiewac sie z miejscowym ludem, prostym, a niewyksztalconym:

A oto slowniczek slow magicznych (pisze tak jak slysze):

- Baja (bracie), Didi (siostro) – gdy zwracasz sie do kogokolwiek jak nie znasz imienia

- Sida (prosto) – jak chcesz zeby Twoja riksza jechala prosto

- Baj, Daj – gdy chcesz, zeby jechala w lewo lub w prawo

(tu nasuwa sie komentarz dla wladajacych angielskim, pieknie moim zdaniem oddaje sytuacje na indyjskich drogach:

Albo you Die albo Bye – znaczy say bye to your life – obojetnie czy skrecisz w lewo czy w prawo, wiec Bracie lepiej jedz prosto! – BAJA SIDA SIDA!

- eg czaj (jedna herbata z mlekiem i cukrem kupowana na przydroznym straganie)

- Tige, Acza – ok, dobrze

- Chalo – chodzmy!

- no I rzecz jasna Namaste na powitanie

-

Praktycznie to wystarcza trzy magiczne slowa: Tige, Acza i Chalo. Wystraczy raz przysluchac sie jak miejscowi rozmawiaja przez telefon:

Acza……acza……tiiiige……….tige………acza………tige,tige, chalo!

No i wszystko wiadomo.


No ale jak to jest z ta angielszczyzna tutaj? Oczywiscie ludzie wyksztalceni – klasa (kasta) srednia i powyzej, doskonale wlada angielskim, tak wiec w miejscu pracy z komunikacja nie ma wiekszego problemu…. no prawie…

Bo to co najczesciej nam tu serwuja to mieszanka Hindi i angliekskiego – taki Hinglish!

Poniewaz Hindi nie posiada wielu wlasnych slow opisujacych nowoczesne zdobycze techniki – np. Bottle albo computer, wiec te slowa beda zawsze angielskie. Czasami nawet cale zdania! Gdy kolezanka z pracy rozmawia z kims przez telefon to z mojej perspektywy wyglada to mniej wiecej tak:

Kumam, kumam,…????….nagle nic nie kumam, nic nie kumam,…..???? o znowu cos kumam, kumam, hej!… no nic nie kumam….


Lubia sobie Hindusi taka lingwistyczna skakanke zrobic. Hehe – najzabawniej jest gdy rozmawiaja tak miedzy soba w Twojej obecnosci i nagle z angielskiego przechodza na hindi, wielokrotnie wspominajac Twoje imie. I nie wiedziec czemu wszyscy wybuchaja przy tym smiechem – przerywnik muzyczy czy jak?


Choc jak wiecie angielski znam niezgorzej, wcale nie przeklada sie to zawsze na skuteczna komunikacje. Zwlaszcza z wyzej wspomnianymi osobnikami z innej planety. Wspominajac swoja kariere jako English teacher w korporacjach zawsze staralam sie jezyk uczniow mych wygladzic i uczynic wielce eleganckim – no wiecie, RP, Queen’s speech czy jak to tam nazywaja. Sama sie do niego rowniez stosujac.

Tu jednak liczy sie wylacznie prostota!

Zadne tam – Could have…. I would love if you could…

Chcesz herbate – mowisz one tee, nawet juz bez please, bo sie koles speszy

Chesz zeby rikszarz zawiosl ci tu i tam – straight, left, right, stop, money? (how much juz za trudne czesto)

Chesz zeby sprzataczka umyla podloge – floor, clean + nieodlaczny jezyk obrazkowy do tego

Im bardziej skomplikujesz swoja wypowiedz, tym mniejsze szanse, ze dostaniesz to co chcesz.


No i ostatnia rzecz mnie jako nauczycielke jezyka angielskiego bulwesrujaca. Brak form pytajacych. Najczesciej wystepuja one w formie zdan twierdzacych.

Wiec mamy oto taka konwersacje:

- “You have a key” – mowi do ciebie straznik

No dobra, myslisz sobie, mam, no i co z tego, przeciez wiem. A on stoi i sie gapi. Kiedy ty tam dumasz, czego on chce i co sie tak gapi, skoro wlasnie swierdzil fakt o twoim klucza posiadaniu, on czeka na odpowiedz. Bo to bylo pytanie!

Gdy z kolei ty pytasz, swoim na Gethinie Grammar in Context jezyku wycwiczonym:

- “Do you have a key?” (inwersja czasownika z uzyciem czasownika posilkowego – czyli po prostu gramatycznie rzecz biorac – Pytanie, z podwyzszona intonacja na koncu, zeby nie bylo watpliwosci)

- Cisza

- “Do you have a key?”

- Cisza

Teraz on z kolei gapi sie tepo na Ciebie, co ty chesz, skoro mowisz mu ze ma klucz, no ma, I co z tego.

BUT IT’S A QUESTION, A QUESTION GOD DAMN IT!


Last but not least – nie zapominajmy o akcencie – tu to juz jest caly wachlarz pomylek, nieporozumien i frustracji. Co by sie nie rozpisywac, a blogi znajomych ekspatow, ten sam los ciezki dzielacych promowac, odsylam do mojego ulubionego, jackowego “Butter vs Water” i o spelling mistakes, dla tych co po angielsku czytaja.


A na deser moje ulubione :

INDIAN E N G L I S H =


An Italian, French and Indian went for a job interview in
England .

Before the interview, they were told that they must compose a
Sentence in English with three main words: green , pink and yellow .

The Italian was first: "I wake up in the morning. I see the

Yellow sun. See the green grass and I think to myself, I hope it will be
A
pink day."

The French was next: " I wake up in the morning, I eat a yellow
Banana, a green pepper and in the evening I watch the pink
Panther on TV.



Last was the Indian: "I wake up in the morning, I hear the phone

"
green green ", I " pink " up the phone and I say " Yellow "


No i wszystko wiadomo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz