Oj dawno mnie tu nie było, dawno…
Trzy miesiące w nieustannej podrozy – pociągi, samoloty, autobusy, jeepy, riksze, metra, ba nawet slonie, rowery, skutery i motory… Często nie wiecej niż 2 dni w jednym miejscu i dalej i dalej, ciagle dalej, z poludnia na polnoc, ze wschodu na zachod i jak to mowia znowu na zad.
A w glowie coraz wiecej przemyśleń, piętrzących się spotrzezen, których pewnie czesc popadla w niepamięć, ale czesc gdzies tam się jeszcze kolacze cale szczescie i ta wlasnie czescia jeszcze Was troche uracze.
Bo choc do powrotu można odliczac już dni – tak tak wlasnie tak, dla tych co jeszcze nie wiedza, o 9:45 22 lipca można spotkac mnie na Okeciu zadowolona, ze po nocy w tanim, ruskim samolocie ze obsluga wiecznie wkurzonych stewardess Areoflotu w Locie wreszcie dobrze nakarmili…
Tak wiec czytajcie co tutaj nabazgram, bzdury nie bzdury, ale mam nadzieje, ze do porannej kawy w pracy wystarczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz