Szukaj na tym blogu

sobota, 17 lipca 2010

WHITE POWER?


Nie mogę oczywiście pominąć tematu rasizmu. Jako turystka (gdy podróżowałam) czy ekspatka (gdy jeszcze pracowałam) nie raz o rasizm bylam posadzana. Bo a to się człowiek wkurzy na to czy na tamto lub cos skomentuje i zaraz wychodzi, ze jest rasista. Bo Hindusi sa bardzo wrażliwi na wszelkie negatywne komentarze i oceny pod adresem ich kraju i kultury. Jasne, sami tez nie raz na nie narzekaja, ale cudzoziemiec powinien zdecydowanie z tym uważać. W koncu nie jesteśmy u siebie, jestemy tylko goscmi. Sami zreszta tez niechętnie patrzylibyśmy na dajmy na to Amerykanina, który po przyjezdzie do Polski wygłaszałby same negatywne komentarze. To dziwne, tamto bez sensu, to nielogiczne, tamto glupie. Od razu się nasuwa – to wracaj skad przyjechałeś, chociaz możemy się nawet w glebi ducha z nim zgadadzac. Każdy jest wrażliwy na obraze swojego kraju i kultury, zwłaszcza w wykonaniu osob, które zaledwie ja liznęły i tak na prawde malo o niej wiedza. Tu jest tak samo, zwłaszcza, ze ta kultura liczy sobie milenia, i wcale mnie to nie dziwi. Każdy broni swojej kultury, swojej rzeczywistości przed atakami obcych, chocby nie wiadomo jaka beznadziejna w rzeczywistości ona była. A z kolei dla obcego w danej kulturze prosta i chyba wrodzona strategia obronna i przystosowawcza jest porównywać, oceniac i często tez niestety krytykowac odwołując się do tego, co nasze-lepsze.
Mi na pewno tez się to zdarzylo wielokrotnie, zarówno w rozmowach z indyjskimi przyjaciółmi, czy na lamach tego bloga. Wystarczy przeczytac post ze stycznia o szoku kulturowym. Jest to bardzo szokujące i nawet powiedziałabym druzgocące doświadczenie, odkryc w sobie malego rasiste. Albo chociaz ksenofoba, który powtarza stereotypy. Niby człowiek uważał się za takiego otwartego na nowe kultury, a tu proszę. W zderzeniu z jedna z nich wychodzi cala prawda. Można unikac drażliwych tematow (nawet o tym, ze dlaczego w Indiach nie ma przejść dla pieszych), ale w srodku rozne rzeczy czasami się mysli.
Jednak ten rasistowski miecz ma dwa ostrza.
Czemu niby ja jestem od razu rasistka jak skrytykuje niebezpieczna jazde miejscowych kierowcow? Ze niby się panosze nie u siebie i chce dyktowac warunki.
A ze ja zawsze musze się targowac o normalna cene, bo zaklada się, ze na pewno jestem bogata? Nie raz słyszałam usprawiedliwienia od kolegow z pracy, ze „wiesz Ania, zrozum, ze większość ludzi na białych patrzy jak na chodzące bankomaty”. Bo wlasnie tak często o nas w Indiach mysla. Zwłaszcza w przemysle turystycznym.
Jako biala nigdy nie mogę sobie pozwilic na jazde pociągiem na gape, bo nikt mi nie uwierzy, ze nie mam pieniędzy. W lokalnych restauracjach często zapłacę specjalna cene dla białych, o wiele wyzsza niż dla reszty. I jeszcze mi właściciel w oczy powie, ze nie widzi w tym problemu, bo przeciez tak ma wlasnie być. Zawsze będą ze mnie probowali zedrzec rikszarze, czy taksówkarze proszac o foreign money. A jako biala kobieta to już w ogole mam przechlapane, bo oni zakładają, ze kazda biala kobieta zachowuje się jak na filmach Hollywoodu – żeby nie mowic brzydko i być dyplomatycznym – co najmniej frywolnie. Ja nie mogę bez pytania cykac zdjęć ludziom, za to mnie fotografuje się i filmuje komorka często bez pytania. Jak nie mogę się na nikogo gapic, bo to nie ladnie, na mnie można się gapic. Ale jak zarzucisz w Indiach komus rasizm, to az się zapowietrza z oburzenia. Bo rasistami mogą być przeciez tylko biali – imperialiści. A oni tu biedni przez tych kolonialnych wysykiwaczy wyłącznie cierpieli i teraz jak tylko sprobujesz się na temat Indii krytycznie wypowiedziec, od razu będziesz rasista. Choc mój kraj tez cierpiał niewole i rozbiory.
Ale zagłębmy się dalej w indyjski rasizm, czy jak można powiedziec, jakis dziwny kompleks niższości. W koncu to tu reklamuje się kremy wybielające do twarzy, które tylko niszcza skore.
W środowisku ekspatow, zwłaszcza slabo zarabiających stażystów, powszechne było dorabianie na boku. Fuchy były rozne – od statystowania w filmach, przez hostessowanie do tłumaczeń (tu się zaklada, ze wszystkie jezyki w Europie sa do siebie podobne i ze my je wszystkie znamy) Wlasnie hostessowanie na roznych barowych promocjach to był zer dla rasistowskich zapędów Hindusow. Bo jak inaczej wytluamaczyc fakt, ze białym kobietom placilo się dwa razy wiecej niż Hinduskom? Doszliśmy kiedys do wniosku, ze u podstaw tego stoi wlasnie jakis kompleks niższości i chec zemsty za czasy kolonialne (może to troche daleko idaca interpretacja…) Kiedys to oni obsługiwali białych, teraz chca być przez białych obsługiwani. I zaplaca za to czasami na prawde duze pieniadze, choc praca tego wcale nie wymaga, bo często ogranicza się do witania gosci w drzwiach klubu. Zreszta caly proces „rekrutacji” jest bardzo znamienny – koniecznie trzeba przysłać zdjęcia, nigdy bron boze nie w sari, i nie można „look Indian”. Brazylijki, Hiszpanki często nie mialy szans. Za ciemna karnacje.
To samo spotkalo jedna z praktykantek. Zatrudnili do dzialu sprzedazy Australijke, pewnie myśleli, ze przyjedzie jakas cycata blondyna prosto z plazy. A tu nie, Angie, choc piekna dziewczyna, korzenie miala portugalskie. I co teraz? Najpierw szef zaproponowal jej, ze podwzyszy jej pensje, jak przefarbuje wlosy na blond. A gdy tego nie zrobila otwarcie przyznal, ze „zatrudnienie kogos z Czecz byloby lepsza inwestycja i generowalo wieksza szanse na sukces sprzedażowy”. Po czy ja po prostu zwolnil.
Bez komentarza.
Do tego dookoła ekspatow zawsze kreca się jacys nakrecacze imprez. Ledwo przyjedziesz a już masz 10 friend requestow na facebooku dziennie, z czego większość z nich to kolesie z klubow, restauracji i barow, którzy będą ci zaśmiecać skrzynke roznymi zaproszeniami (w których będą cie kusic darmowymi wejściówkami, happy hours itd.) Bo biali na imprezie podnosza prestiż klubu. I znowu ta sama logika: bialy = bogaty = wiecej kupi = wiecej ludzi przyjdzie popatrzeć na biale laski = będzie można podnieść ceny, itd. Gdy zaprosi się Hindusow na impreze domowke, nie raz zapytaja, czy będą biale dziewczyny. Ja rozumiem, ze może to co bardziej egzotyczne jest bardziej podniecające, ale czasem ma się tego przesyt i przekracza to granice dobrego smaku. Jakby kolor skory cos zmienial. A najgorsze jest to, ze oni się wcale z tym nie kryja (patrz przykład Angie i jej szefa).
Biale hostessy często tez zatrudnia się na spotkania biznesowe, żeby udawaly zatrudnione na stale pracownice. Bo tu znowu kroluje stereotyp, ze jak się ma „białego” to znaczy, ze firma dobrze prosperuje, skoro stac ja na pensje dla niego. A często taka firma prosperuje na razie wyłącznie na wizytowce i często dopiero na takich spotkaniach walczy o pierwsze zlecenie. Jednym slowem – sciema!
No i na koniec można powiedziec, ze w sferze prywatnej tez trzeba uważać z kim się człowiek zaprzyjaznia, daje swój nr tel lub maila. Powszechne jest bowiem znowu mniemanie, ze mieć białych, zagranicznych przyjaciol to niby takie super fajne. Raz dalam swój numer pozornie sympatycznym młodym dziewczynom na targu w Delhi to potem mnie napastowaly smsami w stylu „teksie za toba, kiedy się spotkamy?”. Albo dostawałam jakies wierszyki o słońcu, które za mna teskni, bo zaszlo, i teraz cieszy się mna księżyc. W komorce mialam je potem wpisane jak Terrorystki, żeby wiedziec, kiedy nie odbierac. W koncu daly spokoj. Przez wlasnie takie akcje człowiek pewnie nabiera przesadnej podejrzliwości, może przez to zignoruje okazje do zawarcia paru fajnych znajomości, no ale nigdy nie wiadomo. Trzeba mieć się na baczności.

2 komentarze:

  1. To jest po prostu nadzwyczajne, jak identyczne mamy doświadczenia (łącznie z wierszykami, haha!!).
    Pamiętam, że jak wróciłam do Polski i po raz pierwszy nałożyłam spódnicę przed kolano, to się troszeczkę dziwnie poczułam ;)

    A jesli chodzi o nasz rasizm w stosuknu do Hindusów to myślę, że póki jesteś się w stanie kontrolować i np. być dla nich miłą zamiast agresywną, to mozna to raczej nazwać 'krytyczną oceną rzeczywistosci indyjskiej z perspektywy Europejczyka';)
    A poza tym, są przecież miejsca gdzie od tych negatywnych emocji można trochę odpocząć - McLeod Ganj (nadal tam jestes?) czy Sikkim.
    ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha - wlasnie wrocilam do Delhi ale racja. W MLG odpoczywalam przez 3 tyg i super odpoczelam. Jacys tam Kaszmirscy podrywacze sie trafiali, ale ogolnie bylo bardzo fajnie. Tylko deszcze, no ale w koncu sama chcialam zobaczyc monsun.

    OdpowiedzUsuń