Szukaj na tym blogu

czwartek, 8 lipca 2010

CZASEM SLONCE, CZASEM DESZCZ....



Siedze tu sobie w Dharamshali, można powiedziec na urlopie od urlopu (czego pewnie spora czesc z Was zazdrości – hehe – nie martwcie się jeszcze się zdarze napracowac jak wroce; a wierzcie mi 3-miesiecznym podróżowaniem tez można się zmęczyć) w otoczeniu buddyjskich mnichow, kaszmirskich sklepikarzy i resztek zagranicznych turystow, co jak i ja postanowili zobaczyc na wlasne oczy – jak ten ow tajemniczy monsun wyglada.
Jak ogłosił The Hindustan Times monsun zaczal się 27go czerwca. I rzeczywiście, nawet w Delhi, suchym jak wior i goracym jak piec, spadl pierwszy nocny deszcz. Co do dnia. Alez precyzja!Ale to był tylko początek…
Tu w Dharamshali raz sloneczko przyswieci i zrobi się milo i cieplo. Jak polskie lato w lipcu. A zaraz potem jak lunie, to az bialo jest od deszczu (jak wlasnie w tej chwili). Deszcz pada w dol, z ukosa, i jakby powiedział Forrest Gump w gore tez. A ja już pierwszego dnia zgubilam parasolke  Siedze zatem w swoim ciasnym pokoiku i słucham huku deszczu, mialam isc na internet, ale nie mam zamiaru utonąć w płynącej po jezdni brazowej rzece blota. Rzeki takie plyna nie tylko w poziomie, ale i w pionie, co ciekawe. Wlasnie z taka rzeka, położony zaraz naprzeciwko mojego hotelu żeński klasztor zaczal sobie powoli zjeżdżać ze skarpy. W związku z tym co dzien od 22 do 2 w nocy mam koncert na koparki, betoniarki, szpadle, lopaty i ludzkie gardla oraz poganiające ich klaksony nie mogących przejechac pojazdow. Za to od rana do 22 kompletna cisza. Bosko.
A po deszczu z kolei wyjdzie sloneczko, szybko wszystko osuszy i znowu będzie można przenieść się z komputerkiem na taras i podkraść komus niezabezpieczony haslem WiFi.
A z monsunu zostanie tylko szaletowy aromat unoszący się nad otwartymi rynsztokami… Jednym slowem nie takie monsun straszny jak go maluja 

Poprawka STOP To juz nieaktualne STOP Leje od dwoch dni i nocy STOP Jestem uwieziona w pokoju STOP RATUNKU!!!!!!!!!!!!!! STOP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz